sobota, 16 sierpnia 2014

Dzieci - dobre ludzie czy złe ludzie? Moja ciemna przyszłość...

Kon'nichiwa!

W końcu minął tydzień udręki!

W końcu go nie ma!


Nie będzie już krzyków, zwalania różnych rzeczy i takich tam...

Można się domyślić, że chodzi o dziecko...



Retrospekcja

          Ciotka z wujem pojechali, gdzieś bardzo daleko na tydzień, a dzieckiem musiał się ktoś zaopiekować, więc... Okej. Będzie ten tydzień dziecko w domu. Zaopiekujemy się nim... 
          Myślałem, że nie przeżyję tego tygodnia. Przez niego chodziłem wcześniej spać, gdzieś już o 22, bo byłem zmęczony że... hej! Ale!
Budziło mnie te jego majaczenie. Dopiero co się obudził, to zaczął wszystko dotykać i zwalać na ziemię. Wszedłem do pokoju to wszędzie leżały gazety, serwetki, książki, zabawki. Jak to zobaczyłem to chciałem mu... ale nie... bo to dziecko, dziecko może zachowywać się jak dziecko, bo to dziecko, a nie ktoś dorosły. Żeby przez chwilę nic nie psocił było trzeba włączyć mu bajki na baby.ty [mózg zniszczony.] Jak nawet takie małe dzieci to mogą oglądać. Sam oglądam kreskówki czasami, ale normalne, a nie te debilizmy co tam leciały. Co chwila chciał, aby się go nosiło [szlachcic!] Kiedy tylko zobaczył kota, to od razu do niego biegł, kot gdy tylko go zobaczył to uciekał z domu i przychodził następnego dnia. Czasami zaczepiał psa. Nie wiedział co robić, on ciągnął go za sierść, a pies nie mógł mu nic zrobić [siła spokoju być musiała]
           Ale jakąś ten tydzień zleciał. W końcu po niego przyjechali i go zabrali!

Jak to mówił Shrek:

Dzieci jak nie brudzą to płaczą, a jak nie płaczą to znowu brudzą, a jak nie brudzą to znowu płaczą. 

          Taka jest prawda - brudzą, robią w pieluchy, ślinią się, beczą z byle powodu. Ja nigdy ojcem nie będę, bo nie będę miał zamiaru zmieniać swojemu dziecku na przykład pieluchy, a swojej żonie bym nie pozwolił robić wszystkiego samego, bo ja... jestem chyba za dobry, więc będę wolał nie mieć dzieci.

Druga część postu.

Smutna piosenka, bo teraz będzie coś smutnego, co mnie czeka...

          Tak, czy siak nie będę mieć dzieci. Mimo to nie zostanę księdzem, z rodzicami mieszkać nie będę, bo nie mam zamiaru [wyprowadzam się z domu najszybciej jak będę mógł] a samemu mieszkać nie będę, bo mnie ufoludki porwą, albo duchy zastraszą na śmierć. Nigdy nie miałem dziewczyny, nie mam i nigdy mieć najprawdopodobniej nie będę, więc żony też mieć nie będę. Tylko będę sam :< no może będę mieć psa, albo kota...
           Chyba będę musiał zostać zakonnikiem, tylko co z moimi planami... Chciałem zrobić kiedyś kreskówkę dla Disney'a (i tak to niemożliwe, to tylko głupie, popieprzone marzenie!) Bardziej prawdopodobne byłoby zrobienie gry. Wystarczyłoby to, że przeprowadziłbym się do Warszawy. Tam jest np. CD Projekt. Z nimi mógłbym zrobić dobrą grę, albo Polski oddział Ubisoft... 
          Taki już mój los, przyzwyczaiłem się do tego, że takie jest moje przeznaczenie już dawno temu... Chyba dlatego zacząłem słuchać np. Lindsey Stirling. Chociaż i tak słucham jej weselszych piosenek niż tych smutaśnych. Czyli czeka mnie najprościej mówiąc życie zakonnika lub może jakiegoś mnicha. Jakiś plus tego jest, bo przynajmniej będę mógł nosić kaptur na głowie :) Napiłbym bym się, ale nie piję i pić nie będę. Zapaliłbym sobie, ale nie paliłem i palić nie będę. W hun z tym wszystkim!!!

          Hmm... Przynajmniej sobie mogę wymyślić dziewczynę, która by była fajna i w ogóle i ogólnie ją rysować i dać do opowieści jakiejś, kreskówki itd.... [Monika Mika...] 
             Ale czy to zdrowe...?

Sayōnara!